Przygotowywałam się z Grażyną do objęcia stanowiska głównej księgowej. W ciągu 3 miesięcy (9 spotkań + 1 podsumowanie) nauczyłam się „walczyć” o swoje i o mój zespół. Wcześniej byłam „szarą myszką”, nie wybijałam się, nie dawałam się dostrzec innym. Teraz mogę powiedzieć, że jestem oszlifowanym diamentem i błyszczę. Ponadto mogę powiedzieć, że ten progres, ta moja przemiana, nie ma miejsca tylko w pracy, ale bardzo pomogła mi również w życiu codziennym, prywatnym. Nauczyłam się co to jest asertywność, do tej pory dawałam się wykorzystywać, dla „świętego spokoju” i to, że ja zrobię lepiej, nie będę musiała poprawiać po kimś, nie chciałam nikomu odmawiać, ani się sprzeciwiać. Ale to się skończyło. Pomoc jak najbardziej, współpraca jest bardzo ważna, z poszanowanie moich granic. Teraz w końcu czuję się dobrze sama ze sobą, w pracy i prywatnie. W pracy przeszłam ciężki okres z całym zespołem. W krótkim czasie dokonałam zmian kadrowych. Zespół zaczął się buntować, nikt nie chciał zrobić czegoś za kogoś. Ale udało się przezwyciężyć trudny czas i zbudowałam fajny zespół współpracowników. Zatrudniłam dobrych, nowych ludzi, „stary zespół” ułożył się. Zakupiłam dużą tablicę, wdrożyliśmy nowy system pracy i przede wszystkim współpracy. Zbudowałam swój autorytet, walczę o swoich ludzi i o siebie. Robimy cotygodniowe kilkuminutowe spotkania z rana, żeby przegadać różne tematy, plany. Nauczyłam się podejmować decyzje i związane z nimi ryzyko. Wcześniej odczuwałam strach przed ryzykiem czy podjęciem jakiejś decyzji przerobiłam siebie ”wzdłuż i wszerz”. Już nie jestem „uległą dziewczynką” i „szarą myszką”. Potrafię wyrazić swoje zdanie w pracy, jak i prywatnie. Znam swoją wartość i wiem dokąd zmierzam.